czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 2

Obudziło mnie pukanie do drzwi . Przeciągnęłam się leniwie po czym usiadłam.
-Proszę- powiedziałam to dość cichutko.
- Hejka sister !- Kiedy tylko usłyszałam jego głos od razy się obudziłam. To był on. To był mój brat. To był Ashton. Rzuciłam się mu na szyję. Cieszyłam się ,że już jest w domu. Ashton był czarną owcą w rodzinie. Kiedyś był tak piany ,że pobił chłopaka tak bardzo ,że był w śpiączce przez 2 miesiące. Mimo to nie bałam się go. Tęskniłam za nim. Cały rok go nie widziałam.
- Tęskniłam za tobą tak strasznie mocno.- mówiłam  prawie przez płacz . - Obiecaj ,że już mnie nie zostawisz.
- Obiecuje- Puścił mnie z uścisku .- Co tam robiłaś przez ten czas?- spytał.
- Nic takiego . Szkoła , pianino, nauka, szkoła ,pianino , nauka. A co ty robiłeś przez ten czas.
-A co można robić w poprawczaku- Posmutniał . Bolał go fakt ,że ominął  go rok z mojego życia.
-Przepraszam. To głupie pytanie.
- Nie przepraszaj ,bo nie masz za co- powiedział już weselej i uśmiechnął się.
- Musze się przygotowywać do szkoły.- Powiedziałam zważając  na to ,że było już późna pora , a ja i tak byłam już spóźniona.
-Okey. Będę w pokoju.- oznajmił.- Jak chcesz mogę cię podwieś ,jeśli chcesz.- zapytał z pełną nadzieją w tych jego piwnych oczach.
- Możesz mnie podwieś , ale daj mi jakieś 10 minut- ucieszyłam się na jego propozycje. Włączyłam muzykę i poszłam do łazienki. Ubrałam jasne rurki do tego łososiową tunikę .Rozpuściłam włosy ,nałożyłam podkład ,tusz , zrobiłam kreski i zeszłam na dół . Ash już na mnie czekał. Wzięłam swoją torbę i ruszyłam do starego mustanga mojego brata. . Ashton dołączył włączył płytę jakiegoś rockowego zespołu i szybko ruszył.
- Aż tak mi się nie spieszy możesz zwolnić.- uśmiechnęłam się lekko ,aby choć trochę ukryć strach.
- Okey. Już jesteśmy.- oznajmił .Byłam w szoku. Jak mu tak szybko.... postanowiłam się nad tym nie zastanawiać. Wysiadłam ,pożegnałam się z bratem ,włożyłam słuchawki i poszłam w stronę drzwi.  Poszłam do swojej szafki. Wypakowałam niepotrzebne książki ,a potrzebne wpakowałam .Poszłam odłożyć plecak pod salę i ruszyłam do mojego ulubionego miejsca w całej mojej szkole - bibliotece.
Wchodząc do biblioteki zauważyłam jak zawsze uśmiechniętą starą twarz pani Moon. Pani Moon to starsza kobieta , ma jakieś 68 lat ,krótkie siwe włosy i jak to miała w zwyczaju nosić swój cieniutki sweterek i spodnie. Uwielbiałam tą kobietę. Mamy wiele wspólnego . Oboje lubimy muzykę poważną i czytać książki.Uwielbiam słuchać historii z jej młodzieńczych lat . Uśmiechnęłam się do niej i poszłam szukać nowej (jak pani Moon to określa) przygody ,co znaczy dokładnie to samo co książki. Nagle natknęłam się na jakieś rozmowy. Uważam ,że nie ładnie jest podsłuchiwać więc poszłam dalej. Nie mogłam nic wybrać. Zadzwonił dzwonek . Historia. Poszłam dość szybkim krokiem do sali . Cholewcia. Spóźniona.
- Dzień dobry. Bardzo przepraszam za spóźnienie.- zaczęłam się tłumaczyć . Byłam zła na siebie ,bo uwielbiałam historie i nie chciałam zawieść nauczycielki.
- W zasadzie nic się nie stało. Usiądź.- ulżyło mi . Zajęłam swoje miejsce i szybko się rozpakowałam zaczęłam zapisywać temat i oczywiście Calum musiał się doczepić.
- Hej mała .- myślałam ,że wybuchnę-Widziałem dziś twojego brata. Powiedz mu ,żeby wpadł.- Wyszeptał i podał mi karteczkę.
-Hood! - zawołała nauczycielka.- Zostaw tą dziewczynę w spokoju. Jesteś zagrożony więc radze ci uważać!-Zdenerwowała się nauczycielka. Wzięła kilka wdechów i kontynuowała lekcje. Lekcja minęła szybko. Następna muzyka. Świetnie . Pospiesznie poszłam pod sale ,aby nie wpaść na Hood`a. Swoją drogą nie było dziś Luke`a i Caroline. Dziwne . Przecież ona jest zawsze ,chyba że jest chora ,ale rano by do mnie zadzwoniła.
-No piękna - znowu on- Mam nadzieje ,że przekażesz Irwin`owi wiadomość.
- Tak . Oczywiście. To wszystko. Mogę już iść- Nie chciałam z nim gadać. Nie lubiałam go....
-Nie możesz  - Powiedział z tym jego idiotycznym uśmieszkiem. Ugh... - Możesz mi dać jeszcze buziaka.- W tej chwili mam ochotę dać ci w twarz . Nie powiedziałam tego choć naprawdę chciałam.
- Pa.- odpowiedziałam zmęczona tą rozmową.
Zdenerwowana tym ,iż Calum znowu chce się doczepić Ashton'a wrzuciłam karteczkę do kosza . Najpierw to przeczytałam ." Masz ochotę pobawić się tak jak rok temu.Cal."To mnie zdenerwowało . Poszłam to biblioteki. Tam jak zawsze była już pani Moon. Zauwarzyła moje zdenerwowanie.
- Co się stało, moja droga.-spytała z troską w głosie. Zazwyczaj kiedy miałam problem przychodziłam do niej. Caroline by mi powiedziała abym się nieprzejmowała .A pani Moon naprawde mi pomaga.
-No coż.- wstała za swojego biurka ,a kiedy to zrobiła kontynuowałam.- Ashton wrócił i postanowił mnie odwieść do szkoły i Calum go napewno zauwarzył ,bo na histori dał mi karteczkę do brata . Oczywiście proponował powrót do starych nawyków ,a ja nie chce ,żeby Ash się znów w coś wpakował.- Powiedziałam to wszytko na jednym wydechu. Sama się dziwie ,że to zrobiłam ale tak.
-Oho... Czyli poprostu martwisz się o brata.- Powiedziała spokojnie. Sama w tej chwili nie wiem skąd w niej ten spokój .- Wiesz kiedyś miałam przyjaciela. Widzisz ten przyjaciel wpad w złe towarzystwo. Prosiłam ,aby skończył te znajomość ,ale nie.... - W jej starych oczach było widać smutek, jednak wzieła chłeboki wdech i kontynuowała - Zaczął  nadurzywać alkocholu przez co stał się agresywny. Stał się alkocholikiem ,a jego towarzysze go opuścili. Ja zostałam .Miał tylko mnie. Postanowiłam mu pomóc . I pomogłam .Po paru latach skończył z alkocholem . Teraz jest moim mężem . Kocham go bardzo . I widzisz dwa lata po naszym ślubie napił się piwa. Strasznie się bałam ,że wróci do nałogu. Ale wspierałam go i wiesz, że teraz alkochol to jego największy wróg.- Na koniec uśmiechneła się.
-Dziękuje . To mnie uspokoiło . - Dzwonek .Muzyka. pożegnałam się i poszłam na lekcje. Reszta lekcji mineła jak z bicza strzelił. Po szkole zadzwoniłam do Ashton'a ,aby po mnie przyjechał. Kiedy przyjechał . Przywitałam się z nim i nagle zjawił się . Calum.
- Hej Ashton masz jakieś plany na dziś. - Spytał się ten... ugh... Alice Julie uspokój się.
- Nie mam. - Powiedział z uśmiechem Ash , ale napotkał się z moim wzrokiem. - Ale spędzam czas z moją siostrą . - Jejku teraz zrozumiałam Ash miał szanse wrócić do starych nawyków tak jak mąż pani Moon ,ale on wyciągnął wnioski i postanowił być lepszym człowiekiem.
-No to narka - Powiedział Calum z lekko zrezygnowaną miną. Uśmiechnęłam się radośnie do brata. Odwzajemnił uśmiech i wsiedliśmy do auta. Kiedy byliśmy w domu zapytał się co chce dziś robić.
- Hmmm.... - Chwile pomyślałam- Możemy iść do teatru a potem na zakupy.- Wiedziałam ,że to nie wypali ,ale warto spróbować
-A może tak najpierw do kina ,a potem na zakupy.- Oczywiście. Zmienił plan . Zawsze to robił ,ale zawsze tak aby wszyscy byli zgodni.
- Oczywiście.- Zgodziłam się. - Daj mi 20 minut. Pójdę się odświeżyć . I potem możemy iść do...- nie było dane mi skończyć
Do Maca na kurczaka.- Wiedział ,że nie lubie fastfoodów ,ale pokiwałam głową na tak.
Po 20 minutach byłam gotowa do wyjścia. wziełam portfel i Ash też . Po 10 minutach byliśmy w centrum miasta. Poszliśmy do kina . Wybraliśmy komedię .Po filmie poszliśmy do Mac Donald'a i tam spotkaliśmy Michaela.
- Cześć- Wykrzyczłam tak aby nas zauwarzył. Chwiiiila co?! Co ja zrobiłam ?! Uśmiechnął  się i podszedł do nas .Ash był zadowolony i zdziwiony. Muszę przyznać , że z ten całej bandy najbardziej lubiłam Mikey'a
- Hej.- Powiedział uśmiechnięty.- Ash kopę lat.
- Taaaa.-Powiedział i podrapał się po karku.- To co tam u ciebie.- Zmienił temat .Typoowe.
- A wiesz spoczko.- Prowadzili normalną rozmowę. Bez tego " To kiedy wpadasz na imprezke? lub " Stary fajnie by było pić z tobą piwo" . Dziiiwne. -A u ciebie. Calum mi mówił ,że się zmieniłeś
- Wieeesz. Chce być normalny.- Po tym cała trójka wybuchła śmiechem nawet ja. Serio, Ash , ty normalny, To jak powiedzieć ,że świat jest pełny chmurek z których padają skitelsy. Kuszące nie powiem .
- To co masz ochotę pójść z nami na zakupy i pochodzić na mieście. - Spytałam jakby nigdy nic . Ash co ty robisz ze mną. Przed jego wyjściem z poprawczaka nigdy, ale to nigdy bym się tak nie zachowała. Ash i Mikey byli w szoku ,Ale zgodził się.
Do domu wróciłam zadowolona. Kupiłam trzy sukienki, dwie pary spodni z wysokim stanem i 5 bluzek.
To był bardzo miły dzień.


  -------------------------------------------------*---------------------------------------------------------
To był rozdział 2 . Trochę jest. No wiecie. Ja poprostu boje się ,że wam sie nie spodoba. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.:)))))))))))))))) Do następnego mam nadzieje.

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 1

Obudziłam się w moim pokoju. Jak zawsze . Dzień jak co dzień. Moje blond włosy opadały leniwie na ramiona. Podniosłam się do pozycji siedzącej . Sprawdziłam godzinę . Ma moim budziku była 6: 25. Wstałam i poszłam do mojego laptopa . Weszłam na folder z muzyką i włączyłam muzykę . Przecudne dźwięki Beethovena powiały moje uszy. Wstałam z krzesła i pokierowałam się do łazienki . Wzięłam szybki prysznic , po czy postanowiłam spiąć włosy w kok . Zrobiłam lekki makijaż . Wyszłam z łazienki , po czym wyłączyłam  muzykę. Poszłam szybko korytarzem ,po czym zeszłam po schodach. 
-Kochanie , proszę Cię to twoja matka.- usłyszałam łagodny i spokojny głos mamy. Pewnie znowu nakłaniała tatę , aby pogodził się się z babcią. Nie znałam babci .Nie znałam pół rodziny. 
-Dobrze wiesz ,że tego  nie zrobię , nie po tym co mi zrobiła.- oznajmił stanowczo tata. Poszłam do kuchni , a atmosfera była całkiem inna . Była pozytywna .Teraz nikt z moich rodziców nie był zdenerwowany. Byliśmy spokojną rodziną . Nigdy nie było krzyków. Nigdy nie było pijackich imprez. Byliśmy rodziną jakiej by każdy mógł pozazdrościć.
- Witaj Alice . Jesteś może głodna?- spytała mama
- Nie mamo ,dziękuje. Ale czy mogłabyś przełożyć lekcje pianina - powiedziałam pełna nadziei . Kochałam grać na bym pięknym instrumencie . Dziś po prostu nie miałam ochoty.
-Odwieść cię do szkoły?- spytał Tata- Zaraz jadę do pracy.
- No pewnie - zgodziłam się zawsze mnie podwoził . Ojciec posiadał firmę , więc zawsze musiał wcześnie w pracy. Nagle do moich uszu dzwonek . Caroline. Moja przyjaciółka . Jesteśmy całkiem inne, ale kocham ją jak siostrę. Ona jest towarzyska i zwariowana , a ja spokojna i nieśmiała. Zna nas cała szkoła , ale to głównie przez nią. Nie zwlekając odebrałam.
-No hejka . - Powitała mnie wesoło - Idziesz do szkoły ? Co ja gadam jasne , że idziesz jestem już pod twoimi drzwiami .
-Już ci otwieram.- Caroline weszła , po paru minutach byliśmy już w szkole. Jak my to robimy. Po wejściu ruszyłyśmy do szafek po książki. Właśnie pakowałam matmę kiedy to nie kto inny jak sam Calum Hood znalazł sobie nową ofiarę. Calum był w naszej szkole typowym bad boy'em . On , Luke , Conor i Michael byli szkolnymi zmorami. Wszystkich terroryzowali . Oprócz mnie i Caroline. Caroline od zawsze podobała się Conor'owi  z wzajemnością z resztą. Mnie za to do śmiechu nie było ,bo Calum uważał ,że pasujemy do siebie idealnie. Taak baardzo. Calum i reszta zbliżali się do nas . 
- Jejku .... za jakie grzechy- jęknełam.
-A ja się cieszę. - powiedziała moja przyjaciółka. O nie... A ten znowu z tym swoim głupim łobuzerskkim uśmieszkiem na twarzy.
- Hej piękna . - Powiedział nie kto inny jak Calum. Zignorowałam go z resztą jak zawsze.- Znowu mnie ignorujesz- w tym momencie chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął  do siebie. Popatrzałam tylko na niego znudzonym wzrokiem
-Calum , proszę mnie puścić . Chce w spokoju pobyć z Caroline . Kiedy w końcu zrozumiesz ,że nie jestem tobą zainteresowana.- powiedziałam to co zwykle ,a on jak zwykle mnie puścił . Nagle popchnął mnie na szafki i wyszeptał
- Mam dość tego spławiania . Ty będziesz moja .-wyszeptał. i zaczął całować moją szyje tak nachalnie ,że o mało  nie zwymiotowałam.
- Jezu Calum zostaw już ją- niespodziewanie odezwał się Michael . Byłam zaskoczona.Calum mnie puścił po czym rzucił coś w rodzaju "pa" . Wiedziałam ,że będe mieć kłopoty.


       -----------------------------------------------*-----------------------------------------------------
A więc cześć . Pierwszy rozdział już jest . I jej....  A więc tak to kojeny fun fiction hehe...

Prolog.

Mam na imię Alice Julie Irwin. Jestem szczęśliwa i nieśmiała i spokojna. Kocham grać na pianinie.
Mam przyjaciółkę Caroline Manson. Ona jest wesoła śmiała , szalona. Kocha imprezować.
Mam brata Ashton'a Irwina. Był w poprawczaku. Czarna owca w rodzinie zdecydowanie tak można go nazwać. Jest  inpulsywny czasem agresywny , ale rodzina to dla niego priorytet .Jestem jego młodszą siostrzyczką.
Co się stanie kiedy mój nachalny kolega zacznie  się naprzykrzać , a ja po raz pierszy się zakocham.
Co będzie jeśli on i ja to dwa inne światy.
        -------------------------------------------*--------------------------------------------------
Jest prolog . Podoba się. Mnie .... powiedzmy ,że jestem zadowolona. Pierwszy raz pisze fan fiction ,więc zrozumcie.